piątek, 10 maja 2013

Punkt kulminacyjny w przeszłości we Francji i moje teraźniejsze postanowienie.


  


   
    Leżałam dziś na plaży. Zza chmur bardzo nieśmiało przebłyskiwało słońce. W założonym na głowę beżowym kapturze od mojej bluzy z pomponami leżałam na przejściu wydmy w płaskie podłoże. Przez moją głowę przebiegały wciąż powracjące obrazy. Niektóre niemiłe i szorstkie, powodujące dreszcze, niektóre tak przyjemne, że zatrzymywałam się na chwilę, żeby poczuć jeszcze raz pozytywne emocje z nimi związane. Ze wszystkich ludzkich zmysłów to właśnie głos najbardziej zapadał mi w pamięć, mógł być miękki i przyjemny, ostry i odpychający , zmysłowy i powodujący miłe łaskotanie w dolnej części brzucha. Całość kontemplacji wciąż burzyły nieustannie powracające słowa, wbite niczym sztylet w mojej głowie, powodujące przeszywający ból i ściskanie w okolicy gardła. Coś nieodwracalnie zniknęło z mojego życia.





UWAGA!!! Zanim zaczniesz czytać drugą część wypowiedzi bardzo proszę żebyś
 zmienił muzykę na poniższą :)





   Tak! Nareszcie!!! Postanowiłam napisać bloga. Mieszkam we Francji od 2 lat 7 miesięcy i 12 dni. Przeszłam swoje małe rozczarowania, które wynikały nie tylko z faktu opuszczenia mojego kraju. Jako osoba z doświadczeniem chcę opowiedzieć o swoim życiu między dwoma, a właściwie trzema krajami, o emigracji, nostalgii, rozstaniach,  i  codzienności w  kraju o innej kulturze i mentalności. Zapraszam was w niesamowitą  podróż, prawdziwą, pełną emocji i małych radości, sukcesów, miłych zaskoczeń, ale także rozczarowań. Służę pomocą i odpowiadam na pytania dotyczące życia emigranta, życia we Francji oraz fizjoterapeuty w tym kraju. Nie będzie to jednak typowy blog turystyczny nudzący suchą prawdą i gotowymi odpowiedziami na pytania. Będzie trochę kontrowersji, krytyki,   niedopowiedzeń i pikanterii. Niekiedy sami będziecie musieli wykazać się kreatywnością i wyobraźnią. Będzie ciekawie!!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz