03.11.2013 kolega podsunął mi artykuł w gazecie fizjoterapeutycznej "kine actualite" na temat sytuacji dot. zatrudniania fizjoterapeutów we Francji. "Le boom des etrangers" brzmiał tytuł. Miał na celu wyjaśnić fenomen nawału fizjoterapeutów na ziemi francuskiej. Zauważyłam, że od pewnego czasu dostanie autoryzacji uległo znacznym komplikacjom. Osobiście zmagałam się DRJSCS (z fr. direction régionale de la Jeunesse, des Sports et de la Cohésion sociale) ponad trzy lata. Nie uległam, gdy podsuwano mi 6 miesięczny staż adaptacyjny lub egzamin. Początkowo zażarcie dosyłałam dokumenty, dzwoniłam osobiście do dziekana, by wydał mi szczegółowy wykaz praktyk, mimo jego wcześniejszej odmowy na piśmie. Gdy to nie poskutkowało, pisałam odwołania do Prefektury, do Ministra Zdrowia i odnalazłam organizację sprawdzającą pracę urzędniczą w krajach UE. Co stało się w strukturach administracyjnych, że mimo iż ukończyłam dwie renomowane uczelnie i miałam ponad roczne doświadczenie w Polsce, odmawiano mi przyznania autoryzacji bezpośredniej. Różnice programowe? Na pytanie jakie, nikt z urzędników nie potrafił mi odpowiedzieć. Muszę przyznać, że ów "l'article" podsunięty przez mojego francuskiego współpracownika, wyjaśnia w pewnym sensie, co jest tego przyczyną. Teraz opowiem wam w skrócie co takiego wyczytałam w tym magazynie.
Polski fizjoterapeuta na ratunek szpitalowi
Tytuły typu " Polski fizjoterapeuta na ratunek szpitalowi" ( Parisien, 4 luty 2008) lub " "Fizjoterapeuta hiszpański zmienia bieg tonącego okrętu" (La Depeche 14.11.2011) pojawiały się we francuskich gazetach swego czasu dość często. Co więc się stało, że starsi fizjoterapeuci "zasiedziali" na swych pewnych posadach, starzejący się wraz ze swymi szpitalnymi oddziałami, nagle zostają zastępowani przez młodych kolegów obcokrajowców? Przyczyn można zauważyć kilka - m.in. starzejące się społeczeństwo. Można postawić kolejne pytanie: Dlaczego młodzi fizjoterapeuci francuscy nie chcą pracować w publicznych ośrodkach i szpitalach? Odpowiedź jest prosta: pensje są tu za niskie, a poza tym "ils gagnent mieux ca vie en liberal" ( krótko mówiąc- finansowo wychodzą znacznie korzystniej prowadząc własną działalność w prywatnych gabinetach). Ponieważ studia są tu dość kosztowne i często ich adepci zaciągają kredyty, są niejako zmuszeni pójść od razu do pracy lepiej płatnej. W artykule napisano również wyraźnie że dla nas obcokrajowców płaca publiczna jest nie lada atrakcyjna. Dla porównania podano zarobki we Francji- 1514,11 euro brutto, Hiszpanii- 1000euro brutto, Rumunii- między 300- 500 euro. Oczywiście nie wzięto pod uwagę, iż obcokrajowiec nie żyje w swoim kraju gdzie koszty utrzymania są znacznie niższe tylko żyje we Francji, czyli jednym z najdroższych krajów UE. Poza tym jako argument podano wymiar godzinowy pracy - 35 godzin tygodniowo, co jest prawdą, ale względną. Pracujemy zazwyczaj więcej np. w moim przypadku 40 godzin plus godzinna przerwa każdego dnia nieodpłatna. W niektórych wypadkach jest to przerwa 1,5 godzinna, a nawet czasem 2 godzinna (!) Skutkuje to tym, że wychodzimy z pracy wieczorem, a nie późnym popołudniem. Przepracowane dodatkowo godziny ponadwymiarowe nie są płatne (!) Odbieramy je sobie dodatkowym urlopem - RTT. Ja pracowałam od 8.00 do 12.00, potem godzina przerwy i od 13.00 do 16.40, czyli 37 godzin tygodniowo. Podobnie zresztą wygląda etat medyczny w Polsce. Dodatkowy urlop zadowalał mnie jako, że mogłam go wykorzystać na czasochłonne wyjazdy do ojczyzny.
Między 2005 i 2007 we Francji zostało wydane 3 976 pozwoleń na pracę fizjoterapeutów, w których zawierało się 17 innych krajów: Niemcy, Austria, Belgia, Dania, Wielka Brytania, Węgry, Hiszpania, Islandia, Włochy, Litwa, Holandia, Polska,Portugalia, Czechy, Rumunia, Szwecja i Szwajcaria.
Młodzi obcokrajowcy są bardzo dobrze zintegrowani, otwarci i dynamiczni - czytamy dalej w artykule. Praktycznie nie ma problemu, jeśli chodzi o ich kompetencje - tłumaczyła jedna z rekrutantek szpitala Joigny. Tam gdzie pojawia się czasem problem, to dotyczy on umiejętności językowych. Obcokrajowcy potrzebują co najmniej dwóch miesięcy, żeby zrozumieć prawidłowo otaczające go konwersacje.Trudności językowe dotyczą szczególnie krajów Europy Wschodniej, dlatego szpital proponuje im kurs językowy.
Valerie V. zauważa w artykule, iż Kolumbijczycy są bardzo mocni z fizjoterapii oddechowej, ale słabsi z gerontologii, Francuzi są wykształceni bardziej wielokierunkowo niż pozostali. Ale "uwaga"- dodaje szybko. A Monique H. doprecyzowuje:
"W niektórych krajach takich jak Hiszpania czy Polska istnieją duże różnice programowe w kształceniu. Niektórzy potrzebują stażu 5 miesięcznego do nostryfikacji dyplomu, inni mniej. W przeszłości mieliśmy problemy z Polakami. Niektórzy nie reprezentowali sobą żadnego poziomu, odmówiłam im więc uznania stażu. To spowodowało wiele niesnasek- wrócili do mnie z protestami."
Niektóre kadry jak pisze w artykule, oceniają, iż jest wiele luk w programach kształcenia krajów Europy Wschodniej ( tu w nawiasie wymienione są Polska i Węgry) i wolą pracować z Hiszpanią, Włochami i Belgią. Inne każą unikać szkół "croix rouge" ( z fr. czerwonego krzyża). Dla zyskania czasu już teraz wiele szpitali i instytucji publicznych robi takie apele do agencji rekrutujących takich jak Adecco Medical, MK Recrutement.
Niektóre problemy integracyjne pojawiają się zaraz po wydaniu pozwolenia przez DRJSCS (Direction de la jeunesse, des sports et de a cohesion sociale), która egzaminuje generalnie tylko dokumenty kandydata, które są prawidłowo przetłumaczone na język francuski. W rezultacie to staż jest momentem gdzie dowiadujemy się o tym, iż kandydat mówi bardzo źle po francusku. Tylko w termach, gdzie rotacje są duże, umiejętności językowe są mniej ważne. Jak twierdzi Valerie V. ze szpitala w Nicei, u nich nie zdarzają się żadne szczególne problemy z fizjoterapeutami. Powodem tego jest drakońska procedura rekrutacji. Nauczona doświadczeniem już przy pierwszym kontakcie egzaminuje kandydatów przez telefon. Mówi szybko i często czując, iż kandydat nie rozumie każe streścić, co powiedziała. Do dalszego etapu są zapraszani jedynie ci, którzy zdają test. Dalej na miejscu, spotkanie z dyrektorem. Testowana jest ich motywacja, znajomość serwisu publicznego we Francji a przede wszystkim ich umiejętności. Padają pytania typu: czy przeprowadzali rehabilitację PTH (z fr.- prothese de la hanche- proteza biodra- skrót powszechnie używany we Francji w sektorze medycznym), wypełniali dokumenty dot. pacjenta, czy wiedzą co to jest BDK (bilan de kine-bilans kinezyterapeutyczny)? Robimy im również małe dyktando. Bariera językowa u nas nie istnieje- mówi. Jeśli ktoś nie mówi dobrze po francusku nie jest rekrutowany.
Wielu fizjoterapeutów wykorzystuje szpital jako trampolinę do ich kariery. W artykule wyraźnie widać, iż Francuzom się to nie podoba. Młodzi zostają na stanowiskach od 18 miesięcy do 3 lat maksimum. Potem odchodzą do pracy w gabinetach lub robią szkolenia z osteopatii.
Reasumując, wspomniana wyżej Valerie V. zastanawia się, jakie jest rozwiązanie. Jak twierdzi, zamknięcie granic jest niemożliwe i dodaje, że skoro kształcenie fizjoterapeutów we Francji jest na wysokim poziomie to dlaczego kierunek jest limitowany podczas gdy autoryzacje wydaje się bez limitu? To nie ma sensu - podsumowuje.
W artykule widać działania tendencyjne i powolne wycofywanie się Francji z wcześniejszej otwartości na fizjoterapeutów z innych krajów, co ma niestety odbicie w strukturach rekrutujących.
Artykuł trochę mnie zszokował. Jak widzicie już teraz organizacje rekrutujące działają subiektywnie i tendencyjnie. Jeśli dodam do tego liczne przykłady z życia, dotyczące nielogicznego wydawania lub też blokowania (tez w znaczeniu "sztucznego" przedluzania procesu nostryfikacji) śmiało mogę stwierdzić, że prawo UE dotyczące nostryfikacji dyplomów jest "martwe" czy tez bezradne. Komisje oceniające nas nie podają żadnych dowodów na to jak pracowały, czy znalazły różnice programowe, czy ich uzasadnienia w sprawie decyzji o nostryfikacji dyplomu są słuszne.
Zawód w Polsce nie regulowany prawnie - problem tkwi również na poziomie naszego kraju.
Niestety nasza sytuacja - jako fizjoterapeutów z Polski - jest bardzo nieciekawa, o czym wspominałam pięć lat temu w swojej pracy magisterskiej. Jako, że zawód nie jest regulowany to komisje francuskie teoretycznie mogą robić z nami "co chcą". Różnice programowe mogą oczywiście być znaczne w wielu przypadkach , gdyż program na naszych uczelniach nie jest ujednolicony, a do wymagań kadrowych nie podchodzi się rygorystycznie. Ale właśnie brak standaryzacji programów daje możliwość komisjom rekrutacyjnym podważania naszych kompetencji i umiejętności. Ilość szkół w Polsce powinna być także regulowana ze względu na potrzeby rynkowe. Powinno ich być około 30, a jest ich aż 67 oficjalnie, a nieoficjalnie ponad 100. W 2008 roku, kiedy był jeszcze boom na fizjoterapię, było ich około 160. Podkreślam, że jesteśmy trzecią grupą zawodową mającą bezpośredni kontakt z pacjentem i jest nas w Polsce aktywnych zawodowo około 40 tys. Duża część z pozostałych, nie ma możliwości podjęcia pracy w ogóle. Zmieniamy zawód, emigrujemy. Dodatkowo brak regulacji prawnych pociąga za sobą zaśmiecanie rynku pracy jednostkami bez jakiegokolwiek kierunkowego wykształcenia wyższego. W przeciwieństwie do Francji, u nas nikt nie sprawdza wnikliwie wykształcenia obcokrajowców, a do uzyskania pozwolenia na pracę wystarczy przetłumaczony dokument. Sytuację fizjoterapeuty w Polsce dodatkowo pogarsza zależność od lekarza specjalisty. Utrudnia to drogę dostania się do rehabilitanta w przychodniach publicznych i mających umowę z NFZ oraz naraża chorego na długotrwałe czekanie. Przeczytajcie artykuł, gdzie pewna pani profesor nie wyobraża sobie, żeby fizjoterapeuta mógł wchodzić w kompetencje lekarza specjalisty. Na pytanie jak to się dzieje, że wiedza i doświadczenie fizjoterapeuty często przewyższają wiedzę medyka, który przepisuje zabieg, odpowiada dość trywialną metaforą, przyrównując lekarza do architekta projektującego dom, który nie musi go przecież potrafić murować. Od tego jest murarz - dodaje (Jak to wyprostować? Samozwańczy fizjoterapeuci i ograniczenia NFZ dla fizjoterapeutów z wykształceniem ). Moje doświadczenia w jednej z warszawskich przychodni w Polsce mówią, iż błędy podstawowe w samym dobieraniu zabiegów dla pacjenta ze względu na wskazania i przeciwwskazania zdarzają się niejednokrotnie. Jak to się dzieje, że w innych krajach UE lekarz specjalista jest często niepotrzebny do przepisania zabiegu a wystarczy sama diagnoza? W niektórych przypadkach, gdy potrzebna jest specjalistyczna rehabilitacja, skierowania z jej opisem docierają przecież do rehabilitanta! Dlaczego tak jak w innych krajach nie możemy uczestniczyć w projekcie rehabilitacji? Dlaczego komunikacja między fizjoterapeutą i lekarzem często prawie w ogóle nie istnieje? Dlaczego - w szpitalu, w którym pracowałam we Francji - lekarz potrafił zadać pytanie fizjoterapeucie przyznając, że nie zna na nie odpowiedzi, ulec jego sugestii, dać mu wolą rękę w procesie rehabilitacji???
Ale nasza Polska jak zwykle musi być "inna". Lepsza... lepsza dla kogo? Dla fizjoterapeuty czy pacjenta? A może jakaś inna grupa zawodowa ma z tego jakieś korzyści ? Co się za tym kryje? Podejrzewam, że polityka kadrowa i pieniądze...
Ale nasza Polska jak zwykle musi być "inna". Lepsza... lepsza dla kogo? Dla fizjoterapeuty czy pacjenta? A może jakaś inna grupa zawodowa ma z tego jakieś korzyści ? Co się za tym kryje? Podejrzewam, że polityka kadrowa i pieniądze...
Polityka i pieniądze także we Francji
Fizjoterapeuci obcokrajowcy we Francji są coraz mniej mile widziani poza szpitalami i instytucjami publicznymi, gdzie zarabia się dużo mniej. Dlatego praca w szpitalach publicznych nie przyciąga Francuzów. Jednak młodzi ludzie - jakiej by nie byli narodowości- chcą wspinać się po szczeblach kariery. Nie chcą całe życie pracować za dużo mniejsze honoraria od ich francuskich kolegów. Niestety, już teraz, wzmagają się działania tendencyjne osób rekrutujących obcokrajowców, a prawa pracownika w UE nie są należycie respektowane. Dziwna sytuacja na rynku pracy dotyczy również innych zawodów medycznych we Francji - m.in. lekarzy. Sama medycyna
we Francji jako kierunek jest rygorystycznie limitowana. Lepiej jest zatrudnić lekarza z
innego kraju do mało płatnego gabinetu lekarskiego na wsi, niż ściągnąć tam wymagającego absolwenta francuskiego. Dodam jeszcze, że przed przystąpieniem obcokrajowca do pracy, konieczny jest długi staż. Tak jest więc ekonomiczniej. Nawiasem mówiąc, sytuacja młodych ludzi bez pracy jest w tym kraju też coraz bardziej zatrważająca.
Na koniec dodam pesymistycznie, że nie dość, że fizjoterapeuci z Polski, są często zmuszeni wyemigrować z naszego kraju, w którym to ktoś robi pieniądze na braku regulacji prawnych dotyczących kształcenia na tym kierunku, to jeszcze, poza granicami, podważa się - często bezpodstawnie - poziom ich wykształcenia. Ale przecież sytuacja prawna w Polsce daje podstawy do takich poczynań zagranicznym komisjom rekrutacyjnym... Kiedy to się skończy !?
Fizjoterapeuci - walczmy o swoje!!!
Nie tylko w naszym kraju, ale również na terenie całej UE!!!
Na koniec dodam pesymistycznie, że nie dość, że fizjoterapeuci z Polski, są często zmuszeni wyemigrować z naszego kraju, w którym to ktoś robi pieniądze na braku regulacji prawnych dotyczących kształcenia na tym kierunku, to jeszcze, poza granicami, podważa się - często bezpodstawnie - poziom ich wykształcenia. Ale przecież sytuacja prawna w Polsce daje podstawy do takich poczynań zagranicznym komisjom rekrutacyjnym... Kiedy to się skończy !?
Fizjoterapeuci - walczmy o swoje!!!
Nie tylko w naszym kraju, ale również na terenie całej UE!!!
styczeń 2014, Kraków |
On tu a ja we Francji
Wysiadłam z pociągu. Wokół mnie mnóstwo obcokrajowców wracających z krakowskiego Buisness Parku rozmawiających po angielsku. Myślałam o tym, jak im się u nas pracuje. Nagle "en face" zobaczyłam jego twarz.
- Alexandre, que-ce que tu fais ici?- zapytałam nie spodziewając się, że go spotkam o tej porze na dworcu głównym. Pracował w Buisness Park-u, ale zazwyczaj wracał nieco później.
- Salut! On a la chance de se rencontrer comme ca!- też nie mógł uwierzyć w zbieg okoliczności. Wrócił wcześniej niż zwykle. Z powodu przeziębienia nie poszedł swoim zwyczajem na basen. Odprowadził mnie na peron, skąd niebawem ruszyłam dalej. Opuszczałam mój Kraków i zostawiałam w nim moją bratnią francuską duszę. Siedziałam w wagonie i myślałam o tym, że mogłabym już spróbować zostać w Polsce...
Jak to wyprostować? Samozwańczy fizjoterapeuci i ograniczenia NFZ dla fizjoterapeutów z wykształceniem
Wysiadłam z pociągu. Wokół mnie mnóstwo obcokrajowców wracających z krakowskiego Buisness Parku rozmawiających po angielsku. Myślałam o tym, jak im się u nas pracuje. Nagle "en face" zobaczyłam jego twarz.
- Alexandre, que-ce que tu fais ici?- zapytałam nie spodziewając się, że go spotkam o tej porze na dworcu głównym. Pracował w Buisness Park-u, ale zazwyczaj wracał nieco później.
- Salut! On a la chance de se rencontrer comme ca!- też nie mógł uwierzyć w zbieg okoliczności. Wrócił wcześniej niż zwykle. Z powodu przeziębienia nie poszedł swoim zwyczajem na basen. Odprowadził mnie na peron, skąd niebawem ruszyłam dalej. Opuszczałam mój Kraków i zostawiałam w nim moją bratnią francuską duszę. Siedziałam w wagonie i myślałam o tym, że mogłabym już spróbować zostać w Polsce...
Jak to wyprostować? Samozwańczy fizjoterapeuci i ograniczenia NFZ dla fizjoterapeutów z wykształceniem